poniedziałek, 1 lipca 2013

The Last Of Us - wrażenia

Z powodu dużej ilości pozytywnych recenzji oraz całej masy zachwytów na temat "The Last Of Us", postanowiłem przed wypowiadaniem się na temat tytułu dobrze przetrawić grę, żeby nie dać się ponieść marketingowym zabiegom twórców i fali powszechnego schlebiania, która niejednego zmyła z powierzchni obiektywizmu. Fakt nr 1 - do takich gier podchodzę sceptycznie, żeby nie powiedzieć wręcz nieprzychylnie - im więcej materiałów promocyjnych i im dłuższy czas ich udostępniania tym niechęć bardziej wzrasta. Fakt nr 2 - do "The Last Of Us" podszedłem praktycznie wrogo. Fakt nr 3 - żeby lepiej zasmakować przygody oraz dla większej satysfakcji doświadczonym graczom sugeruję wybór najtrudniejszego, dostępnego przy pierwszym uruchomieniu gry, poziomu.

O samej grze od strony spraw produkcyjnych, informacji o wydawcy itd. itp. nie będę się wypowiadał, o tym podsumowanie znajdziecie na końcu wpisu. Skupię się praktycznie tylko na wrażeniach i mojej subiektywnej ocenie wyrobionej po długich godzinach (około 20-tu) z tytułem.

Łowców trofeów informuję, że tytuł jest czasochłonny (z pewnością przy ich zbieraniu stuknie ponad 50 godzin gry) i bardzo skąpy w tego typu nagrody, praktycznie dopiero po przejściu gry pojawią się pierwsze związane z ukończeniem przygody. Tajemniczo podpowiem, że zawsze należy mieć przy sobie przynajmniej 1 nieuszkodzone ostrze, aby móc włamywać się do zamkniętych pomieszczeń, gdzie oprócz przydatnych przedmiotów, ukryte są związane z trofeami fanty. Zresztą wspomniane fanty są bardzo ważne dla każdego gracza, którego interesuje historia, ponieważ pozwalają poznać wiele dodatkowych wątków przybliżających świat przedstawiony - znalezione przedmioty to często listy, czy pamiętniki zawierające historie z życia ludzi, którzy zamieszkiwali w danym miejscu. Ten element umożliwia pełniejsze wczucie się w klimat gry, dlatego warto zwrócić na niego uwagę.


Samo "The Last Of Us" od strony fabularnej podzielono na 12 rozdziałów - każdy z nich mógłby stanowić odrębny odcinek serialu, a czasami jak w przypadku rozdziału piątego byłoby to nawet kilka odcinków. Co do szczegółów opowiedzianej historii, nie chciałbym się w nie zagłębiać, jedno jest pewne, twórcom zależało na jak największej popularności tytułu, a zatem wykorzystano modne aktualnie w popkulturze dwa wątki tj.: 1) czas apokalipsy (ludzkość staje na krawędzi zagłady),
2) utrata świadomości przez ludzi spowodowana chorobą, zarazą, etc. (pewna modyfikacja idei zombie).
Te dwa składniki choć już mocno wyeksploatowane i banalne w samej historii są punktem wyjścia do czegoś głębszego - tego czegoś co bardzo mocno dało się odczuć w niedawno opisywanej przeze mnie grze pt.: "Remember Me". W przypadku "The Last Of Us" również dostajemy sporą dawkę emocji, zdarzeń będących punktem wyjścia do dalszych rozmyślań. Być może to zbyt górnolotnie napisane, ale faktycznie fabuła w pewnym momencie, paradoksalnie, uzasadnia z punktu widzenia głównego bohatera "dobre zakończenie". I właśnie to dobre zakończenie jest zakończeniem jakiego oczekuje osoba zaangażowana w samą grę, ale wszystkie inne aspekty, znajdujące się gdzieś z boku, powodują że gra zakładając pewne wartości dobra ogółu, kończy się jednak źle, a nawet bardzo źle. Przy okazji muszę się zreflektować ponieważ przy "Remember Me" pisałem co nie co o złym zakończeniu, a w tym przypadku kompletnie nie ma to zastosowania ponieważ "The Last Of Us", niezależnie od wybranego przez twórców rozstrzygnięcia byłoby tytułem skazanym w jakimś sensie na "złe" zakończenie. Taki wybór, świadomie założony przez twórców - czy też nie - powoduje, że ta pozycja jest sztuką 1 0 1 1 muzy (muzy poświęconej grom - o tym więcej w tym wpisie) - dodatkowymi atutami jest zapierająca dech w piersiach muzyka, czy genialnie zrealizowane wykonanie graficzne (faktycznie co do tych czynników widać, że za producentami stał argument w postaci dużych pieniędzy zaangażowanych w realizację projektu).
Tyle tytułem filozoficzno-metafizycznych wynurzeń, szczególnie że jeżeli ktoś nie grał, nie będzie miał pojęcia o co tak naprawdę chodzi - niech to będzie mała zachęta.



Fabuła "The Last Of Us" jest bardzo wciągająca i często, a w zasadzie prawie zawsze wszystko idzie nie tak jak byśmy tego sobie życzyli. Aby nie doznać odczucia pełnego odosobnienia oprócz dwójki głównych bohaterów, autorzy postawili na ich drodze dodatkowe postacie, które przez dłuższy lub krótszy czas towarzyszą w przygodzie. Ten element jest wyciągnięciem ręki w stronę graczy nie lubiących zbyt mrożących krew w żyłach historii. Mnie na przykład zbyt straszne tytuły zniechęcają, jakoś nie mam potrzeby katowania się stresem, tego wystarczy mi w prawdziwym życiu. Dlatego historię mogę polecić również osobom, które nie lubią za mocnych tytułów, tą przygodę wyważono i choć bywa strasznie, to jest to rozsądne i w odpowiednich dawkach. A propos dawek, nie ma również niekończących się, nieuzasadnionych fal nadciągających wrogów, jeżeli zdarzają się trudniejsze momenty to są one uzasadnione i zwykle możemy spróbować stawić im czoła z ukrycia. To dodatkowy atut dla osób lubiących się ukrywać i zakradać do przeciwników oraz planować tego typu akcje. Na wyższym poziomie trudności przemyślane działanie z ukrycia jest w zasadzie koniecznością, szczególnie że nie znajdziemy zbyt wiele amunicji, czy innych wybuchowych przydatnych akcesoriów służących masowej eksterminacji przeciwnika. Czasami jednak działanie z ukrycia nie jest możliwe, a co gorsza, jak już uporamy się z bandą napierającego wroga, gdy nie pozostanie już prawie żadna kula w pistolecie, okazuje się, że najgorsze dopiero przed nami.. ale to tylko zwiększa satysfakcję i apetyt na dalszą grę. Nie są to jednak momenty nie do przejścia, szczególnie jeżeli w rozgrywce kierujemy się oszczędnością, czy cierpliwością eksplorując każde odwiedzone miejsce celem wzbogacenia skromnego arsenału.
Zdarzają się oczywiście również tzw. klimatyczne miejscówki, gdzie możemy być pewni, że coś lub ktoś nas zaatakuje i wtedy robi się faktycznie stresująco, ale takie momenty, kiedy musimy zacisnąć zęby występują niezmiernie rzadko, co tylko zwiększa ich wartość.
Z uwagi na długość rozgrywki bardzo zżywamy się z dwoma głównymi postaciami, zależy nam na ich przetrwaniu i w trudnych momentach z pewnością każdy będzie się z nimi identyfikował mając nadzieję na pozytywny obrót spraw. Sama historia jest emocjonująca chociaż początek nie szczególnie wciąga, powiedziałbym trąci banałem i irytuje, ale później wszystkie niedociągnięcia zostają nadrobione i przestajemy skupiać się na drobiazgach, a narracja wciąga.

Językowo to oczywiście majstersztyk 5/5 - przynajmniej w wersji francuskiej, chociaż nie zakładam żeby którakolwiek z wersji szwankowała. Co się tyczy wyboru języka to tego dokonujemy (w przypadku wersji z Playstation Network) przed ściągnięciem gry - nie mają w tym przypadku znaczenia ustawienia językowe konsoli. Pauzowanie wyświetlanych materiałów filmowych, dialogów w trakcie gry jest możliwe. Co prawda napisy w czasie pauzy znikają, ale dla znających podstawy języka nie powinno to stanowić problemu, zresztą praktycznie wszystkie aktualnie dostępne tytuły działają na podobnych zasadach. Doszedłem do wniosku, że trudno żeby z uwagi na garstkę użytkowników którzy dodatkowo chcą podszkolić język, dodawane były jakieś specjalne udogodnienia, chociaż być może w przyszłości to ulegnie zmianie.

Kończąc napiszę jeszcze tylko o trybie dla wielu graczy. Tak jest on dostępny do wyboru w grze, ale najpewniej jego wykorzystanie ma na celu zatrzymanie tytułu na dłużej wśród zapalonych graczy, tak aby kopia nie trafiła zbyt szybko na rynek wtórny..

Podsumowując, z uwagi na fakt, że nie bywam zbyt wylewną osobą niech pierwsze negatywne spostrzeżenia co do marketingowej maszyny towarzyszącej promocji gry zostaną zrównoważone pozytywną ilością przekazanych w powyższych akapitach spostrzeżeń. Gra jest genialna, nawet wątki apokaliptyczne, czy w stylu zombie nie powinny być czynnikiem zniechęcającym graczy, którzy oczekują czegoś więcej. Polecam i już nie oceniam, bo oceny są zawsze subiektywnym odczuciem. Niech uwagi zawarte w tym wpisie służą czytelnikom za ocenę. Dodam tylko, że po "Remember Me" to druga gra w tym roku, która zapadnie mi w pamięć z racji klasyfikowania się jej do kanonu sztuk 1 0 1 1 muzy.

Na koniec małe spostrzeżenie - duża ilość cegłówek i butelek w danym miejscu zwykle nie wróży nic dobrego.

Deweloper: Naughty Dog
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Reżyser: Bruce Straley (reżyser gry)
Dyrektor kreatywny: Neil Druckmann
Autor projektu: Jacob Minkoff (główny projektant), Ricky Cambier, Mark Davies, Benson Russell, Elisabetta Silli
Główni programiści: Travis Mcintosh, Jason Gregory
Dyrektor artystyczny: Erick Pangilinan
Główny grafik: Nate Wells
Scenarzysta: Neil Druckmann
Kompozytor: Gustavo Santaolalla
Silnik gry: In-house engine Havok (fizyka)
Platforma: PlayStation 3
Data wydania: 14 czerwiec 2013
Gatunek: Przygodowa gra akcji z elementami horroru
Tryb: główna fabuła dla pojedynczego gracza i dodatkowa niezwiązana z fabułą wersja dla wielu graczy
Dystrybucja: Blu-ray Disc, Playstation Network

Czytaj dalej ...