niedziela, 3 listopada 2013

Beyond: Two Souls - bo warto grać w tę grę


Bałem się i śmiałem, przeżywałem, a przecież o to w tym wszystkim chodzi...
Ostatnio rzadko przychodzi mi pisać o grach, ale o Beyond Two Souls napiszę, bo warto za pasję którą włożono w to przedsięwzięcie. Reżyserem i scenarzystą jest David Cage ze studia Quantic Dream, odpowiedzialny wcześniej m.in. za grę Heavy Rain.
Komentarze, które czytałem na temat Beyond nie są przychylne co tym bardziej zaintrygowało mnie, bo komentarze czy recenzje pochodzą w głównej mierze od graczy, a to nie jest typowa gra. Komentarze pochodzą również od intelektualistów, znawców fabuł filmowych, którzy od historii oczekują czegoś więcej, a to nie jest najwyższych lotów film.
Najśmieszniejszy w tym wszystkim jest fakt, że każdy o tym wie, ale chyba nikt nie zrozumiał przekazu, co autor chce nam powiedzieć.

Najważniejsze informacje:
Studio odpowiedzialne za projekt: Quantic Dream
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Reżyseria: David Cage
Produkcja: Guillaume de Fondaumiere
Architektura gry: François Baranger, Benoit Godde
Scenariusz: David Cage
Kompozytorzy: Normand Corbeil, Lorne Balfe, Hans Zimmer
Platforma: PlayStation 3
Data wydania: Październik 2013
Gatunek: dramat interaktywny, przygodowa gra akcji
Tryb: gra jednoosobowa
Nośnik: Blu-ray Disc

Nie jest to typowa gra, bo od gracza nie wymaga szczególnych manualnych umiejętności - przechodzi się sama, najistotniejsza w niej jest możliwość wyboru czy to opcji dialogowej, czy ścieżki fabularnej. Ta możliwość przywiązuje nas jeszcze bardziej do głównego bohatera. Twórcy doskonale wiedzą, że Beyond Two Souls podąża w kierunku, który powoli rewolucjonizuje domową "kulturę" rozrywkową. Podąża w tym kierunku z ogromnym rozmachem, bo tak dużego projektu jeszcze nie było, tym razem faktycznie podjęto ogromne ryzyko i moim zdaniem odniesiono sukces, a fala tego sukcesu powinna doprowadzić do stworzenia jeszcze lepszych produkcji - pamiętajmy, że pierwsze koło również było trochę kwadratowe. Dlatego wytykanie potknięć, błędów, czy to od strony mechaniki (która w przypadku tego projektu ewoluowała), czy od strony fabularnej jest owszem potrzebne, ale nie można przez to karać gry, czy spisywać na straty, bo na to nie zasługuje. Nie zasługuje, bo jak już napisałem, grę stworzono z pasją i wizją.



Obecnie siadamy przed telewizorem, książką lub grą po to aby oddać się konsumpcji projektu, którego zakończenie jest bardzo ograniczone. Gra Beyond Two Souls już w coraz większym stopniu próbuje stawiać kroki w kierunku czegoś bardziej złożonego. To podobny koncept, który przyjęto przy takich produkcjach jak Heavy Rain (również studia Quantic Dream), serii The Walking Dead, czy ostatnio The Wolf Among Us. Są to również gry w których gracz w zasadzie niewiele ma do "zagrania", jego rolą jest wybór ścieżki którą podąża główny bohater. Nie stawia się na umiejętności odbiorcy, pozostawia mu się jedynie wybór. Co prawda w dalszym ciągu żadna z tych gier nie wychodzi poza pewien wyznaczony i ograniczony trakt fabularny (Beyond ma 24 zakończenia, jednak zakończenia w większości tak bardzo pomiędzy sobą się nie różnią), ale na to trzeba czasu i doświadczeń, co świetnie robi właśnie David Cage. Ze swoimi eksperymentami idzie na całość, nie boi się ryzykownych prób i tym wyróżnia się od konkurencji. Być może gdyby historię napisał niezależny scenarzysta, a reżyser zajął się samą reżyserią fabuła byłaby lepsza, ale do tego musi dojść sam twórca.
Żeby taki projekt zadziałał do każdego wybranego scenariusza, oraz kolejnych podscenariuszy powinny zasiąść z goła odmienne osobowości - na potrzeby głównego nurtu, ikony popkultury, na potrzeby kina studyjnego ikony tegoż kina, itd. Tylko w ten sposób kapitał zgromadzony przy okazji tzw. mainstreamu zaspokoi potrzeby dopływów głównego nurtu i wszyscy będą zadowoleni ponieważ powstanie dzieło kompletne!
Niemniej jednak Beyond Two Souls uświadomiło mi, że jest to kolejny krok, który pokaże że można takie gry tworzyć z powodzeniem. Gry w których to gracz zadecyduje o swoim wyborze zgodnie ze swoimi przekonaniami, wartościami, lub chwilową zachcianką. I gra to zaakceptuje. Aktualnie tego typu produkcje nie akceptują innych wyborów, zawsze pozostają w pewnym ograniczonym polu, bo zarówno finansowo jak i mentalnie twórcy nie dojrzeli jeszcze do stworzenia kilku fabuł w jednej, nie poprowadzili wielu wątków, które dzieliłyby się na kolejne. Bo tylko tak można rozwiązać ten problem, tylko w ten sposób jeden produkt może stać się tym czego chcą tak twórcy jak i odbiorcy. 
Inteligentny lub doświadczony gracz pozna mechanizmy oszustwa którymi obecnie autorzy próbują stworzyć iluzję wyboru. Jest tak również w przypadku Beyond Two Souls, ale pamiętajmy, co powtórzę po raz kolejny, że to kolejny krok przybliżający twórców do ideału.


W przypadku Beyond mamy godną uwagi nowość - jest to próba zaangażowania w przygodę dwóch graczy, historia na to pozwala, dzięki czemu gra nie jest kierowana do jednego odbiorcy, ale dwóch którzy w tym samym czasie razem mogą ją przeżywać. Do tej pory co najwyżej druga osoba mogła oglądać grę, ale nie bezpośrednio uczestniczyć w niej.



Autor oparł koncept na konstrukcji takiej jaką zastosowano w The Walking Dead (i to widać), tworząc jednak nie serial złożony z kilku epizodów, ale pełną jedną zamkniętą produkcję. Różnica polega na tym, że ta gra to zupełnie inny kaliber o wiele większy jeżeli chodzi o założenia, nakłady, czy wizjonerstwo.
Dla jak zakładam zwiększenia prawdopodobieństwa odniesienia sukcesu David Cage napisał historię bogatą we wszystko, dosłownie wszystko. Historyjki są porozbijane, ale każda z nich broni się sama. Do jednego garnka wrzucono to co się sprzedaje czyli, motywy w stylu zombie, wojnę, problem bezdomności, życie, śmierć, miłość, równoległe światy, itd., itp. Dosłownie wszystko czego nie da się w normalnych warunkach zestawić, a tutaj mamy to wszystko podane na jednym talerzu - strzaskanym talerzu. Strzaskanym ponieważ historyjki nie są ułożone w porządku chronologicznym, ale bez problemu odbiorca znajdzie się w tym rozgardiaszu ponieważ pomiędzy epizodami przedstawiona jest linia czasu, która wskazuje do czego odnosi się dany etap. Sam brak chronologii nie jest problemem i wprowadza różnorodność. Historie bywają krótkie, spajające, ale również długie jakby niezależne wplecione w główny wątek.


Na uwagę zasługuje obsada - w rolach głównych występuje Ellen Page i Willem Dafoe, dzięki technologii pozwalającej na rejestrowanie ruchów twarzy, faktycznie w sposób przekonywujący odwzorowano ich aktorstwo.


Gra jest pozycją obowiązkową dla wszystkich zainteresowanych popkulturą tym bardziej, że nie wymaga ona żadnych zdolności manualnych. Obowiązkowa ponieważ gry są również sztuką, przynajmniej jakaś ich część.
Beyond Two Souls piekielnie wciąga i chce się więcej i więcej, dlatego najlepiej zarezerwować sobie jakiś weekend, bo przygoda zajmuje bez mała 10 godzin z okładem. Co do fabuły to bywa banalna i nie można liczyć na szczególne duchowe przeżycia (na dosłowne duchowe, można..), ale jednak całość się broni, grę się przeżywa i wiele wybacza, przynajmniej ja byłem usatysfakcjonowany - tego się spodziewałem i na więcej jeżeli chodzi o treść, gdy scenarzystą i jednocześnie reżyserem jest David Cage, bym nie liczył.
Gorąco polecam, bo warto - zapada w pamięć na tyle, że chce się o niej pisać! I niech to będzie najlepsza rekomendacja.


Czytaj dalej ...

wtorek, 27 sierpnia 2013

Tom Clancy's - Splinter Cell Blacklist - gra

Nie, nie skończyłem jeszcze przygody, zarówno tej przeznaczonej dla pojedynczego gracza, jak i tej przeznaczonej wspólnej rozgrywce. Po recenzjach, które widziałem, obawiałem się, że nie będzie to pozycja aż tak godna, ale już na samym początku muszę napisać - warto.
Splinter Cell jest pozycją wymagającą, daje sporo frajdy z grania i powinna być uruchamiana na najtrudniejszym poziomie, wtedy satysfakcja jeszcze pełniejsza.

Czytaj dalej ...

poniedziałek, 1 lipca 2013

The Last Of Us - wrażenia

Z powodu dużej ilości pozytywnych recenzji oraz całej masy zachwytów na temat "The Last Of Us", postanowiłem przed wypowiadaniem się na temat tytułu dobrze przetrawić grę, żeby nie dać się ponieść marketingowym zabiegom twórców i fali powszechnego schlebiania, która niejednego zmyła z powierzchni obiektywizmu. Fakt nr 1 - do takich gier podchodzę sceptycznie, żeby nie powiedzieć wręcz nieprzychylnie - im więcej materiałów promocyjnych i im dłuższy czas ich udostępniania tym niechęć bardziej wzrasta. Fakt nr 2 - do "The Last Of Us" podszedłem praktycznie wrogo. Fakt nr 3 - żeby lepiej zasmakować przygody oraz dla większej satysfakcji doświadczonym graczom sugeruję wybór najtrudniejszego, dostępnego przy pierwszym uruchomieniu gry, poziomu.

O samej grze od strony spraw produkcyjnych, informacji o wydawcy itd. itp. nie będę się wypowiadał, o tym podsumowanie znajdziecie na końcu wpisu. Skupię się praktycznie tylko na wrażeniach i mojej subiektywnej ocenie wyrobionej po długich godzinach (około 20-tu) z tytułem.

Łowców trofeów informuję, że tytuł jest czasochłonny (z pewnością przy ich zbieraniu stuknie ponad 50 godzin gry) i bardzo skąpy w tego typu nagrody, praktycznie dopiero po przejściu gry pojawią się pierwsze związane z ukończeniem przygody. Tajemniczo podpowiem, że zawsze należy mieć przy sobie przynajmniej 1 nieuszkodzone ostrze, aby móc włamywać się do zamkniętych pomieszczeń, gdzie oprócz przydatnych przedmiotów, ukryte są związane z trofeami fanty. Zresztą wspomniane fanty są bardzo ważne dla każdego gracza, którego interesuje historia, ponieważ pozwalają poznać wiele dodatkowych wątków przybliżających świat przedstawiony - znalezione przedmioty to często listy, czy pamiętniki zawierające historie z życia ludzi, którzy zamieszkiwali w danym miejscu. Ten element umożliwia pełniejsze wczucie się w klimat gry, dlatego warto zwrócić na niego uwagę.


Samo "The Last Of Us" od strony fabularnej podzielono na 12 rozdziałów - każdy z nich mógłby stanowić odrębny odcinek serialu, a czasami jak w przypadku rozdziału piątego byłoby to nawet kilka odcinków. Co do szczegółów opowiedzianej historii, nie chciałbym się w nie zagłębiać, jedno jest pewne, twórcom zależało na jak największej popularności tytułu, a zatem wykorzystano modne aktualnie w popkulturze dwa wątki tj.: 1) czas apokalipsy (ludzkość staje na krawędzi zagłady),
2) utrata świadomości przez ludzi spowodowana chorobą, zarazą, etc. (pewna modyfikacja idei zombie).
Te dwa składniki choć już mocno wyeksploatowane i banalne w samej historii są punktem wyjścia do czegoś głębszego - tego czegoś co bardzo mocno dało się odczuć w niedawno opisywanej przeze mnie grze pt.: "Remember Me". W przypadku "The Last Of Us" również dostajemy sporą dawkę emocji, zdarzeń będących punktem wyjścia do dalszych rozmyślań. Być może to zbyt górnolotnie napisane, ale faktycznie fabuła w pewnym momencie, paradoksalnie, uzasadnia z punktu widzenia głównego bohatera "dobre zakończenie". I właśnie to dobre zakończenie jest zakończeniem jakiego oczekuje osoba zaangażowana w samą grę, ale wszystkie inne aspekty, znajdujące się gdzieś z boku, powodują że gra zakładając pewne wartości dobra ogółu, kończy się jednak źle, a nawet bardzo źle. Przy okazji muszę się zreflektować ponieważ przy "Remember Me" pisałem co nie co o złym zakończeniu, a w tym przypadku kompletnie nie ma to zastosowania ponieważ "The Last Of Us", niezależnie od wybranego przez twórców rozstrzygnięcia byłoby tytułem skazanym w jakimś sensie na "złe" zakończenie. Taki wybór, świadomie założony przez twórców - czy też nie - powoduje, że ta pozycja jest sztuką 1 0 1 1 muzy (muzy poświęconej grom - o tym więcej w tym wpisie) - dodatkowymi atutami jest zapierająca dech w piersiach muzyka, czy genialnie zrealizowane wykonanie graficzne (faktycznie co do tych czynników widać, że za producentami stał argument w postaci dużych pieniędzy zaangażowanych w realizację projektu).
Tyle tytułem filozoficzno-metafizycznych wynurzeń, szczególnie że jeżeli ktoś nie grał, nie będzie miał pojęcia o co tak naprawdę chodzi - niech to będzie mała zachęta.



Fabuła "The Last Of Us" jest bardzo wciągająca i często, a w zasadzie prawie zawsze wszystko idzie nie tak jak byśmy tego sobie życzyli. Aby nie doznać odczucia pełnego odosobnienia oprócz dwójki głównych bohaterów, autorzy postawili na ich drodze dodatkowe postacie, które przez dłuższy lub krótszy czas towarzyszą w przygodzie. Ten element jest wyciągnięciem ręki w stronę graczy nie lubiących zbyt mrożących krew w żyłach historii. Mnie na przykład zbyt straszne tytuły zniechęcają, jakoś nie mam potrzeby katowania się stresem, tego wystarczy mi w prawdziwym życiu. Dlatego historię mogę polecić również osobom, które nie lubią za mocnych tytułów, tą przygodę wyważono i choć bywa strasznie, to jest to rozsądne i w odpowiednich dawkach. A propos dawek, nie ma również niekończących się, nieuzasadnionych fal nadciągających wrogów, jeżeli zdarzają się trudniejsze momenty to są one uzasadnione i zwykle możemy spróbować stawić im czoła z ukrycia. To dodatkowy atut dla osób lubiących się ukrywać i zakradać do przeciwników oraz planować tego typu akcje. Na wyższym poziomie trudności przemyślane działanie z ukrycia jest w zasadzie koniecznością, szczególnie że nie znajdziemy zbyt wiele amunicji, czy innych wybuchowych przydatnych akcesoriów służących masowej eksterminacji przeciwnika. Czasami jednak działanie z ukrycia nie jest możliwe, a co gorsza, jak już uporamy się z bandą napierającego wroga, gdy nie pozostanie już prawie żadna kula w pistolecie, okazuje się, że najgorsze dopiero przed nami.. ale to tylko zwiększa satysfakcję i apetyt na dalszą grę. Nie są to jednak momenty nie do przejścia, szczególnie jeżeli w rozgrywce kierujemy się oszczędnością, czy cierpliwością eksplorując każde odwiedzone miejsce celem wzbogacenia skromnego arsenału.
Zdarzają się oczywiście również tzw. klimatyczne miejscówki, gdzie możemy być pewni, że coś lub ktoś nas zaatakuje i wtedy robi się faktycznie stresująco, ale takie momenty, kiedy musimy zacisnąć zęby występują niezmiernie rzadko, co tylko zwiększa ich wartość.
Z uwagi na długość rozgrywki bardzo zżywamy się z dwoma głównymi postaciami, zależy nam na ich przetrwaniu i w trudnych momentach z pewnością każdy będzie się z nimi identyfikował mając nadzieję na pozytywny obrót spraw. Sama historia jest emocjonująca chociaż początek nie szczególnie wciąga, powiedziałbym trąci banałem i irytuje, ale później wszystkie niedociągnięcia zostają nadrobione i przestajemy skupiać się na drobiazgach, a narracja wciąga.

Językowo to oczywiście majstersztyk 5/5 - przynajmniej w wersji francuskiej, chociaż nie zakładam żeby którakolwiek z wersji szwankowała. Co się tyczy wyboru języka to tego dokonujemy (w przypadku wersji z Playstation Network) przed ściągnięciem gry - nie mają w tym przypadku znaczenia ustawienia językowe konsoli. Pauzowanie wyświetlanych materiałów filmowych, dialogów w trakcie gry jest możliwe. Co prawda napisy w czasie pauzy znikają, ale dla znających podstawy języka nie powinno to stanowić problemu, zresztą praktycznie wszystkie aktualnie dostępne tytuły działają na podobnych zasadach. Doszedłem do wniosku, że trudno żeby z uwagi na garstkę użytkowników którzy dodatkowo chcą podszkolić język, dodawane były jakieś specjalne udogodnienia, chociaż być może w przyszłości to ulegnie zmianie.

Kończąc napiszę jeszcze tylko o trybie dla wielu graczy. Tak jest on dostępny do wyboru w grze, ale najpewniej jego wykorzystanie ma na celu zatrzymanie tytułu na dłużej wśród zapalonych graczy, tak aby kopia nie trafiła zbyt szybko na rynek wtórny..

Podsumowując, z uwagi na fakt, że nie bywam zbyt wylewną osobą niech pierwsze negatywne spostrzeżenia co do marketingowej maszyny towarzyszącej promocji gry zostaną zrównoważone pozytywną ilością przekazanych w powyższych akapitach spostrzeżeń. Gra jest genialna, nawet wątki apokaliptyczne, czy w stylu zombie nie powinny być czynnikiem zniechęcającym graczy, którzy oczekują czegoś więcej. Polecam i już nie oceniam, bo oceny są zawsze subiektywnym odczuciem. Niech uwagi zawarte w tym wpisie służą czytelnikom za ocenę. Dodam tylko, że po "Remember Me" to druga gra w tym roku, która zapadnie mi w pamięć z racji klasyfikowania się jej do kanonu sztuk 1 0 1 1 muzy.

Na koniec małe spostrzeżenie - duża ilość cegłówek i butelek w danym miejscu zwykle nie wróży nic dobrego.

Deweloper: Naughty Dog
Wydawca: Sony Computer Entertainment
Reżyser: Bruce Straley (reżyser gry)
Dyrektor kreatywny: Neil Druckmann
Autor projektu: Jacob Minkoff (główny projektant), Ricky Cambier, Mark Davies, Benson Russell, Elisabetta Silli
Główni programiści: Travis Mcintosh, Jason Gregory
Dyrektor artystyczny: Erick Pangilinan
Główny grafik: Nate Wells
Scenarzysta: Neil Druckmann
Kompozytor: Gustavo Santaolalla
Silnik gry: In-house engine Havok (fizyka)
Platforma: PlayStation 3
Data wydania: 14 czerwiec 2013
Gatunek: Przygodowa gra akcji z elementami horroru
Tryb: główna fabuła dla pojedynczego gracza i dodatkowa niezwiązana z fabułą wersja dla wielu graczy
Dystrybucja: Blu-ray Disc, Playstation Network

Czytaj dalej ...

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Remember Me, czyli Łowca Androidów wśród gier

Dawno już gra nie wywarła na mnie tak wielkiego wpływu żebym chciał o niej opowiedzieć, ale w końcu przytrafiło się.
Z początku sceptycznie podchodziłem do tego tytułu i wstępne notki internetowych serwisów mnie raczej nie przekonywały, ale kiedy doczytałem się wreszcie tekstu, że miejsce wydarzeń w grze obejmie Paryż, a w zasadzie "Neo-Paryż", zostałem kupiony przez wzgląd na moje językowe upodobania - na całe szczęście jak się okazało. Akcja gry została umieszczona w latach 80-tych obecnego wieku, ale świat jest już inny wizualnie i technologicznie - tylko ludzie jakby ciągle tacy sami. I teraz najważniejsze spostrzeżenie - ta gra jest jedną z pierwszych, które są już sztuką i wpisują się na trwałe do kultury jako muza 1 0 1 1 (czyli - tłumaczenie autora - XI muza w zapisie binarnym). Aby gra mogła aspirować do tego tytułu jej fabuła musi dotykać odbiorcę i pobudzać do myślenia. Ten tytuł taki właśnie jest - kompletny pod każdym względem, a co najważniejsze jego wykonanie nie opiera się tylko na samej fabule, ale jest również okraszone genialną oprawą wizualną i muzyczną.
Żeby nie psuć zabawy potencjalnym nabywcom posłużę się przy zachęcaniu do Remember me porównaniem. Porównanie w mojej ocenie nie jest wcale na wyrost - ta gra może być według mnie tym czym był Łowca Androidów dla książki, a później filmu. Świat przedstawiony może wpływać na odbiorcę w tak specyficzny sposób jak robi to przywołane dzieło - Remember me jest grą metafizyczną. Być może wielu znawców literatury i kultury stwierdziłoby, że to wtórnik i schemat powtarzany po raz kolejny, ale w mojej ocenie niezasłużenie.
Przywołam jeszcze jeden tytuł, a konkretnie Heavy Rain, który miał ponoć wpływać na odbiorcę, jego emocje, miał nie pozostawiać gracza obojętnym, ale to były jeszcze słowa na wyrost, słowa bez większego pokrycia w mojej skromnej ocenie. Dla starszej osoby Heavy Rain wydawał się pustą wydmuszką przy czymś takim jak Remember me - ja przynajmniej w przypadku recenzowanego tytułu poczułem niejednokrotnie to coś co czuję gdy oglądam naprawdę dobry i wartościowy film, taki po którym nie można usnąć, bo umysł zalewa potok myśli. Przy Remember me fabuła miewa takie momenty, a szczególnie jeden moment do którego cała historia się sprowadza i w którym dotknęło mnie do żywego to co zobaczyłem... to coś co obudziło umysł do intensywniejszego myślenia i zrozumienia czegoś więcej aniżeli tylko krótkiej historii.
Mam w zasadzie tylko jedną uwagę i prośbę do twórców, uwagę której wolałbym nie przedstawiać, żeby nie psuć zabawy dlatego ostrzegam czytelników przed zagłębianiem się dalej w tekst i proszę aby wrócili do tego fragmentu po zakończeniu przygody. A zatem do meritum.


Meritum to jedno drobne życzenie i prośba do twórców - jeżeli tworzycie taki fundament tak piękną konstrukcję i bazę do swojej historii, nie bójcie się pójść dalej, nie bójcie się trudnych zakończeń. Nawet jeżeli nie zrozumie tego większość, to mniejszość doceni w całej okazałości. Mam nadzieję, że w oparciu o grę powstanie książka, film, a może nawet przedstawienie teatralne, które właśnie pójdzie dalej, jeszcze bardziej uderzy do żywego i pozostawi nas sam na sam z naszymi myślami.
Spytacie o ocenę? Takich gier się nie ocenia, nie śmiałbym.
Jeżeli chodzi o ocenę pod względem językowym to również nie będę wystawiał żadnych punktów, wersja francuska ściągnięta dzięki PSN była w pełni profesjonalna i oczywiście z dubbingiem, a ponieważ autorzy gry to w przeważającej części również Francuzi, toteż na tym polu wszystko jest na najwyższym francuskim, że tak się wyrażę poziomie.

Dodatkowe informacje na temat Remember Me:
Deweloper: Dontnod Entertainment
Wydawca: Capcom
Reżyser: Jean-Max Moris
Kompozytor: Olivier Deriviere
Silnik: Unreal Engine 3[1]
Platformy: Microsoft Windows, PlayStation 3, Xbox 360
Data premiery: czerwiec 2013
Gatunek: Gra to też sztuka
Czytaj dalej ...

piątek, 29 marca 2013

Francuskie wersje językowe gier - Tomb Raider, Crysis 3 oraz BioShock: Infinite

Po długiej przerwie oraz chwili refleksji postanowiłem podzielić się spostrzeżeniami dotyczącymi nie tylko samych wersji językowych gier, ale również moich wrażeń z tychże gier płynących, a zatem po kolei.
A właśnie, wtrącając przy okazji i podsumowując przyjemne wrażenia z ostatnich 6 miesięcy, gry po których pozostało najlepsze wspomnienie to m.in. FarCry 3, ale również wspomniany w temacie Tomb Raider. Nie oznacza to, że nie było innych ciekawych pozycji, te po prostu najbardziej przypadły mi do gustu. Wracając jednak do tytułów z tematu..
Tomb Raider - jeżeli chodzi o francuską lokalizację jest rewelacyjna 5/5 - ocena za ilość tekstu, dubbing francuski i możliwość pauzowania przerywników filmowych. Jest tego sporo, a i historia zachęca do zapoznania się z losami głównej bohaterki, po prostu rewelacja i nie kieruję się przerośniętymi ocenami czy recenzjami "światowych manipulatorów mody". Najzwyklej w świecie gra jest piękna i przyjemna, aż chce się ją polecać. Powiem jeszcze, że nigdy przedtem nie byłem fanem serii i nie znam wcześniejszych części, ale ta dała mi pełną satysfakcję z rozgrywki.

Crysis 3 - w tym przypadku lokalizację oceniam na 4/5 - ocena odjęta za mniejszą ilość tekstu, ale prócz tego jest oczywiście podkład głosowy francuski i możliwość pauzowania przerywników filmowych. Gra jeżeli o samą jakość grania chodzi, nie jest wcale taka kiepska jak wiele osób twierdzi. Ba, ma o wiele lepszą mechanikę i grafikę w wersji konsolowej PS3 od zachwalanego Bioshock: Infinite. Wracając do Crysis 3 to nie podobała mi się fabuła, która jakoś nie bardzo wciągała przez co spadła motywacja wgryzania się w historię i mobilizacja do tłumaczenia tekstu.

BioShock: Infinite - na początek nadmienię, że jest to gra, której nie lubię za jej nad popularność. Nie mniej jednak ocena językowa lokalizacji wersji francuskiej 5/5 - piękny podkład głosowy w wersji francuskiej, napisy, możliwość pauzowania przerywników filmowych, cała masa materiałów dodatkowych również okraszonych tekstem odczytywanym przez lektora. Odnośnie jakości gry, jakość grafiki na platformie PS3 jest bardzo słaba, co dziwi z uwagi, że takie produkcje jak Assassin's Creed III, czy Tomb Raider o wiele lepiej sobie pod tym względem radzą. Jeszcze jeden zarzut to fakt istnienia całej masy niewidzialnych ścian - przez co już w pierwszym rozdziale nie zejdziecie z wyznaczonej trasy. Mechanika również sprawia wrażenie topornej, co mnie martwi ponieważ dotarłem już do 8 rozdziału i wcale nie jest lepiej.. W tym przypadku również jest to moja pierwsza przygoda z serią i utwierdzam się w przekonaniu, że takie pozycje jak omawiana gra, czy Skyrim, Mass Effect 3 oferują graczowi niesamowitą przygodę, ale aspekty techniczne w recenzjach są pomijane i nie wspomina się o nich. Są to (moim zdaniem) tytuły często toporne opierające się na popularności gier z obsadą na role w wersji tekstowej - wersji w której to przygoda stanowi główny trzon wciągający prawie wszystkich mających z nią styczność. Dlatego podkreślam, że jeżeli jesteście fanami przygody, nic Was nie zatrzyma przed jej poznaniem, ale jeżeli obiektywnie chcecie grę ocenić, to pod względem mechaniki według mnie pozycja ta jest słabsza nawet od gry Crysis 3. Nie mniej jednak gorąco polecam z uwagi na przygodę i świat który został stworzony na potrzeby tejże produkcji.
Czytaj dalej ...

niedziela, 10 lutego 2013

Ni No Kuni: Wrath of the White Witch - wersje językowe gry - Playstation Network - PS3



Kolejna gra, którą omówię pokrótce w tym tygodniu to Ni No Kuni: Wrath of the White Witch. Wiele serwisów pod naporem innych "światowych" ocen oddało tej pozycji maksymalną liczbę punktów, ale chyba nie słusznie. Wydaje mi się, że głównym czynnikiem był poziom wykonania animacji oraz podkładu dźwiękowego - za to pierwsze odpowiada znane studio Ghibli (Księżniczka Mononoke, Ruchomy Zamek Hauru), a za drugie Tokijska Orkiestra Filharmoniczna. Owszem sama gra jest przepiękna, jednak czegoś mi w niej brakuje, to jeszcze nie jest poziom 10/10, co najwyżej 9.
Zwykle nie skupiam się na gatunku gier które prezentuję, ale w tym przypadku chciałbym trochę poszerzyć swoje rozważania ponieważ tytuł zaliczany jest do tzw. klasy JRPG, czyli japońskiego RPG. Osobiście uważam, że ten rodzaj gier, a konkretnie w ogóle określenie RPG powinno mieć swój własny odpowiednik w języku polskim, które nazwałbym gatunkiem "Prywatne Życie". Prywatne Życie zostało wymyślone przez mojego brata jeszcze na początku lat 90-tych kiedy w ogóle takie pozycje nie występowały. Uważaliśmy, że najlepszym pomysłem na grę byłoby stworzenie świata w którym można robić wiele różnych rzeczy wedle własnego uznania, np. łamiąc utrwalone konwenanse - czyli odgrywać rolę jak w prawdziwym życiu. Ideałem byłaby gra w której można byłoby zrobić wszystko to co w normalnym życiu jest z różnych czy to prawnych czy moralnych względów "niemożliwe" (patrz GTA). Takie właśnie są zwykle gry RPG, chociaż do tego stylu przystają też "sandboxy", czyli gry z otwartym światem, gdzie możemy tworzyć własne historie (patrz Skyrim). Granice pomiędzy tymi gatunkami niejednokrotnie się zacierają i myślę, że w naszym rodzimym języku powinno się stosować niezależne określenie dla tego typu pozycji - np. "Prywatne Życie z otwartym światem".

W zasadzie to tyle z wywodu, a wracając do gry, jest to typowe "prywatne życie", być może nie jest ono aż tak nieograniczone, jednak Ni No Kuni pozostawia nam wolną rękę w wielu aspektach i wcale nie musimy podążać tylko w jednym wyznaczonym kierunku.
Wracając do kwestii dotyczących lokalizacji językowych, najbardziej usatysfakcjonowani mogą być gracze anglo i japońsko-języczni ponieważ gra właśnie w tych językach ma pełną lokalizację włączając dubbing. Oprócz tego dostępne są wersje z napisami w językach francuskim, niemieckim, włoskim i hiszpańskim - wszystko to do wyboru z poziomu gry. Nie wiem czy wcześniej o tym wspominałem, ale gry zakupione za pośrednictwem Playstation Network mają opcje wyboru wersji językowej z poziomu samej gry, lub są wymuszone przez ustawienia językowe konsoli. W tym przypadku język ustawiamy po uruchomieniu gry.
Z uwagi na fabułę początek to głównie dialogi "filmowe" wprowadzające nas w historię, autorzy starają się stopniowo dodawać kolejne elementy rozgrywki tak, aby gracz nie czuł się zagubiony. Do wyboru mamy dwa poziomy trudności, łatwy i normalny, przy czym ten drugi wcale nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności (podobno później jest naprawdę trudno). Tak czy inaczej nawet początkujący gracz znajdzie coś dla siebie i nie powinien mieć problemów z rozgrywką. Odnośnie stylu japońskiego, charakterystyczne są walki, gdzie występuje specyficzny dla tego typu gier sposób rozgrywania, zorientujecie się po pierwszych potyczkach o co chodzi - jest to trochę wymieszanie zręczności z logicznym myśleniem.
W samej grze znajdziecie całą wręcz encyklopedię opisującą postaci, miejsca i zdolności dostępne w przedstawionym świecie - wszystko przetłumaczone na m.in. język francuski.



Nie jest to propozycja dla osób, które nie mają zbyt wiele czasu. Już sam wstęp zajął mi około 3 godziny i jeszcze nie poznałem wszystkich możliwości. Jest to tytuł przeznaczony na co najmniej 50 godzin przemyślanej rozgrywki.

Ocena gry pod względem językowym 4/5. W tym przypadku na ocenie zaważył brak dubbingu w wersji francuskiej. Zaletą są ściany tekstu, możliwość pauzowania gry w każdym jej momencie - przerywniki filmowe są jak najbardziej pauzowalne (wraz z wyświetlanymi napisami). Wszystkie inne dialogi są wyświetlane do czasu gdy gracz sam o tym zadecyduje. Ponadto dużym plusem jest księga do której możemy w każdej chwili zajrzeć, a która zawiera wszystkie opisy miejsc, postaci i umiejętności. Gorąco polecam ten tytuł.
P.S. Z uwagi, że jest to typ który określiłem mianem "prywatnego życia", standardem jest tzw. "farmienie", czy "grindowanie", czyli po prostu mozolne zdobywanie doświadczenia przez odbywanie kolejnych niekoniecznie budujących potyczek z wrogami tylko po to aby uzyskać kolejne punkty doświadczenia. Z dodatkowym doświadczeniem jest nam łatwiej pokonywać kolejne misje, dlatego jeżeli nie mamy takiej potrzeby mierzenia się z podbijaniem punktów doświadczenia zawsze istnieje możliwość uruchomienia gry na łatwiejszym poziomie, żeby tego uniknąć.



Czytaj dalej ...

sobota, 9 lutego 2013

Dead Space 3 - PSN - Playstation Network - opis wersji językowych


W tym tygodniu przyszła pora na nowe porcje gier, a w tym m.in. długo (bo przez 2 lata) oczekiwaną kolejną część Dead Space z numerem 3. Jeżeli chodzi o wersję językową to jestem w pełni usatysfakcjonowany, mamy zarówno dubbing jak i napisy po francusku. Grę zakupiłem jak zwykle za pośrednictwem Playstation Network, dzięki czemu otrzymałem również dostęp do wersji angielskiej i hiszpańskiej. Widać pełen profesjonalizm jeżeli chodzi o językowe adaptacje, to nie są jakieś tam tłumaczenia, ale pełna profesjonalna robota. Biorąc pod uwagę kwestie językowe, tytuł mogę z czystym sumieniem polecić - jest świetny. Jeżeli kogoś interesują moje prywatne odczucia odnośnie rozgrywki, to sama gra zmieniła się znacznie od pierwszej części. To nie są już aż tak zamknięte przestrzenie w kosmosie, gdzie jesteśmy kompletnie osamotnieni, poczucie niepokoju jakie towarzyszyło nam w tamtych odsłonach jest mniejsze i widać, że producenci postawili na szerszego odbiorcę - dzieje się więcej i szybciej, do tego chyba jest po prostu łatwiej. Z początku ustawiłem maksymalnie trudny poziom, ale jednak zniechęciły mnie już pierwsze podejścia, dlatego odpuściłem na rzecz poziomu trudnego i jak na razie po 3 etapach (z 19-tu) jest wcale nie trudno. Pomimo ograniczenia dostępu do amunicji, czy pojemników z energią, mam wrażenie że jest tego jak na razie aż nadto. Często zdarza się, że mój ekwipunek nie jest w stanie pomieścić kolejnej porcji nabojów, czy właśnie butelki z energią. Ponadto już nie jest tak strasznie, wiem że wielu graczy lubi tytuły o wiele bardziej przepełnione grozą, ale mój idealny poziom reprezentowała pierwsza odsłona Dead Space, więcej stresu po prostu nie potrzebuję.. tutaj stresu jest troszeczkę mniej.

Odnośnie oceny pod względem lokalizacji językowej myślę, że z powodzeniem mogę oddać 4/5 - jeden punkt odjąłem z uwagi na brak możliwości pauzowania przerywników filmowych. Oprócz tego mankamentu jest wszystko, czyli: możemy pauzować dialogi w trakcie gry (przycisk PS, lub START), jest dubbing francuski, do zalet muszę zaliczyć ponadto sporo tekstu pisanego dostępnego z poziomu dzienników pokładowych itp. dodatków. Poniżej znajdziecie film prezentujący wersje językowe posiadanej przeze mnie cyfrowej wersji gry. Wiem, że film jest bardzo amatorski i dużo można w nim poprawić (w zasadzie wszystko), ale na razie eksperymentuję i zobaczymy jak ten wątek będzie ewoluował.
Czytaj dalej ...

środa, 16 stycznia 2013

DMC: Devil May Cry - Playstation 3 - ocena


Barokowa gra komputerowa - jeżeli muzyka, to na bogato, ostro i głośno, jeżeli lokalizacja, to musi świecić, błyskać, zawierać pełną paletę barw w tym jak najwięcej fosforyzujących. Orgia audiowizualna w sensie pozytywnym oczywiście i tak właśnie wygląda nowy DMC. Jak to już mają tego typu produkcje z każdym etapem efekty będą zwielokrotnione x2, x10, x100, x10000000, zupełnie jak punkty i bonusy które możemy zdobywać. Liczba kombinacji ciosów, broni również zwiększana z każdym etapem - przed przystąpieniem do tego typu produkcji powinno się zdawać egzamin teoretyczny i później praktyczny. W zestawieniach z wynikami osiągniętymi przez graczy na świecie zapewne na początku będziecie mieli niezłą łamigłówkę w momencie gdy porównacie swoje wyniki liczone w tysiącach uzyskanych punktów do miliardów punktów, które już ktoś gdzieś tam jakimś cudem zdobył. To gdzieś to wczoraj były głównie Niemcy i Kanada, porównując się do innych zrozumiecie jak mali jesteście i jak ostro w grze może być. Pierwsze przejście gry na najniższym poziomie to ledwie przystawka, ostatni/najwyższy to gigantyczne, ale zarazem zabójcze danie główne.

Gra nie jest dla "starych" ludzi, to dobra propozycja po wielu poważnych produkcjach ostatnich miesięcy, świetny odpoczynek od Sleeping Dogs, Assassin's Creed 3, Hitman: Absolution, Dishonored, czy Far Cry 3, taki wentyl bezpieczeństwa, błoto w które raz dziennie muszę wskoczyć żeby odzyskać równowagę, uwolnienie od zimowej depresji, piękny początek roku przed tym co ma nastąpić w kolejnych miesiącach. Postanowiłem dawkować tą produkcję w odpowiednich proporcjach - jeden etap na dzień, ale przy odpowiednio nastawionych głośnikach i szeroko otwartych oczach.


Ocena gry pod względem językowym 4/5. Uzasadnienie: Język francuski - jest, dubbing - jest, teksty - są, pauzowanie dem i nie znikanie tekstu dialogowego - jest (napisy widać w tle i mamy czas na tłumaczenie), przekleństwa - są. Jeden punkt odjęty przy ocenie gry, a to z uwagi na charakter tego typu produkcji nastawionej głównie raczej na zaoranie pada, niźli na wrażenia fabularno-dydaktyczne. Gorąco Polecam!

Orkę czas zacząć.

A poniżej w przedstawionym filmie trochę więcej na temat samej gry w wersji francuskiej.
Czytaj dalej ...

sobota, 12 stycznia 2013

Hitman: Absolution - Playstation 3 - wersja francuska



Fani skradanek nie powinni być zawiedzeni, jest to kolejny po "Dishonored" tytuł, który gwarantuje dobrą zabawę i możliwość podejścia do gry w nieco odmiennym od typowo zabójczego stylu. Zwykle nie komentuję samej rozgrywki, ale ponieważ poczułem pewien niesmak, czy może raczej niedosyt z osiągnięć, które udało mi się uzyskać, nie przejdę wobec tego obojętnie. Na początek zaznaczę, że ponieważ trofea nie są mi całkiem obojętne, a lubię wyzwania, postanowiłem co nie co zyskać i kończyć misje z dobrym wynikiem.. i tu uwaga. To nie jest taka prosta sprawa, może nie tyle same trofea, co cele wyznaczane przez grę nie są proste, a nawet niejednokrotnie się wykluczają. Wyzwań w grze jest 278, i przynajmniej 100-tu trzeba sprostać, dla uzyskania trofeów. Są one wszystkie opisane w menu gry, co jednak daje tylko pewne wskazówki bez rozwiązań - z tego co się zorientowałem wyzwania są dostępne od trzeciego poziomu trudności (w sumie jest ich pięć).
Wracając do samej gry, według mnie liczba przeciwników oraz ich "inteligencja" powoduje, że naprawdę świeży gracz może mieć problem z ich rozpracowaniem. I właśnie to spowodowało, że po 4 misjach jestem bardzo niezadowolony z efektów, które uzyskałem w grze, bo zawsze coś poszło nie tak, zawsze ktoś stanął na mojej drodze i cały plan spalił na panewce. Często narzeka się na sztuczną inteligencję, ale myślę, że autorzy gry znaleźli świetne rozwiązanie w postaci właśnie bardzo dużej liczby przeciwników, których zachowania niejednokrotnie są niezsynchronizowane, a co za tym idzie, nasza przygoda nabiera rumieńców. To naprawdę bardzo mocna pozycja, która rodzi u gracza chęć lepszego zakończenia kolejnych misji.


Ocena gry pod względem językowym 5/5. Wracając do tematu, który nas tu przywiódł, czyli nauki języka, jest bardzo dobrze. Po pierwsze, co zobaczycie na poniższym filmie, wersja francuska oprócz napisów jest w pełni zlokalizowana pod względem dialogów. Jedyny mankament to brak pauzowania przerywników filmowych, ale to naprawdę szczegół w przypadku gry która nadrabia to dostępem do materiałów zawierających opisy misji, przedmiotów, etc. Ba, opisy głównych celów misji są nie tylko do poczytania, ale także do odsłuchania!

Życzę udanej rozgrywki!



Aktualizacja: Po wielu misjach ukończonych  (na poziomie Trudnym) w grze zaznaczam, że tytuł ten jest bardzo wymagający i jeżeli sami chcecie się z nim zmierzyć (bez pomocy wszechobecnego Internetu), czeka Was wiele prób i błędów. Zawsze znajdzie się rozwiązanie, ścieżka, która gwarantuje w miarę łatwe ukończenie, ale jej odnalezienie to prawdziwa droga przez mękę - niejednokrotnie po kilkadziesiąt razy odpalałem tą samą misję i zawsze kiedy już osiągnąłem wyznaczony cel, okazywało się że do punktu zapisu stanu gry jest jeszcze daleko, a kolejne błędy, które popełnię są dopiero przede mną (a wtedy wszystko zaczyna się od początku, i tak w kółko). Może być to zniechęcający element, ale jeżeli już sami ukończymy jakiś etap, satysfakcja gwarantowana. Ba, spróbujcie sami ukończyć akcję w sierocińcu i to bez zabijania - respekt.
Czytaj dalej ...

środa, 9 stycznia 2013

Film instruktażowy PS3 - Playstation3 - gry w innych wersjach językowych

Ponieważ wspominałem na ten temat w jednym z pierwszych wpisów, pora poszerzyć wiedzę i zaprezentować krótki film o co chodzi z wyborem wersji językowej konsoli (a tym samym wersji językowej gry).


Jak widać na filmie gra Sleeping Dogs z ustawieniami konsoli w wersji francuskiej, taką wersję właśnie uruchamia. Slot z PSN również został przy takich ustawieniach pobrany, ale zmiana ustawień PS3 na wersję polską, zmienia również wersje językową gry. Nic się nie ściąga dodatkowo, przynajmniej w przypadku tego tytułu. A właśnie i jeszcze jedno - Sleeping Dogs zakupione zostało na polskiej platformie PSN.
Wnioski: Wszystkie zakupione przeze mnie gry na polskim PSN posiadały wszystkie dostępne w wersji cyfrowej wydania językowe. Uruchomienie gry w danym języku jest uzależnione od ustawień systemu konsoli PS3.


Czytaj dalej ...

Sleeping Dogs - Wersja cyfrowa - PSN

Samochody, wielkie miasto, zabójstwa, gangi, motocykle, niby otwarty świat, ale nie otwarty świat, niespodzianki fabularne, azjaci...
Bardzo długo nie mogłem się przekonać do tego tytułu, jego innowacyjność ze względu na "wyjątkowość" miejsca akcji (co podkreślano w materiałach prasowych), które zlokalizowano w Hongkongu, nie przekonywała mnie wcale. Wątki fabularne i podnieta z faktu obcowania ze skośnookimi facetami czy kobietami, jakoś też do mnie nie trafiała. Jakie zatem tytuł ten zrobił na mnie wrażenie? Czy było coś ciekawego co przykuło moją uwagę? Czy wreszcie językowo była to przyjemna podróż w świat języka francuskiego? Poniżej znajdziecie odpowiedzi, na to i wiele innych pytań.
Jeżeli interesuje Was coś ponad omawiane wątki, piszcie jak zwykle, postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Przechodząc do fabuły, jest to typowa gangsterka, tyle że w nieco odmiennych od standardowych okolicznościach. Po wstępnej fazie dosłownie kilkudziesięciu minut gry, sam początek to właśnie to czego się spodziewałem, niski poziom jeżeli chodzi o wyzwanie dla gracza, grafika bardzo ładna, fabularna nuda, typowe zadania i tyle, jakoś brak miodu, ale podkreślam to tylko moja subiektywna ocena. W szerszym spojrzeniu nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć czy gra jest ciekawa i jak wpływa na gracza emocjonalnie i o tym dopiero za jakiś czas kiedy już ten wątek uda mi się zakończyć.

Co do wersji językowej, niestety nie mamy co liczyć na dialogi po francusku - dostępne są tylko i wyłącznie napisy no i niestety nie ma możliwości ich "stopowania". Na plus dla znających angielski zaliczyć można symultaniczną weryfikację tekstu usłyszanego po angielsku z napisami po francusku, ale to już docenią tylko bardziej zaawansowani odbiorcy, co może być dobrym treningiem.

Ocena gry pod względem językowym to 2/5. Spodziewałem się czegoś więcej jednak językowo jestem zawiedziony na co w dużym stopniu wpływ ma właśnie słaba lokalizacja - tekstu jest dużo co jest charakterystyczne dla tego typu gier, ale bez fonii to już nie to. Nie ma natomiast dodatków w postaci słownika, encyklopedii itp. co szczególnie charakterystyczne jest dla serii Assassins Creed, czy nawet Far Cry. Będzie naprawdę ciężko spędzić więcej czasu z tą grą, ale ponieważ chciałbym pozostać bardziej obiektywnym, uzupełnię wpis w najbliższym czasie.

A na podsumowanie mały film z rozgrywki z drobnym komentarzem.


Aktualizacja: Gra jak gra, jeżeli czekacie na kolejny Grand Theft Auto (GTA V czy też 5), ten tytuł nie jest wg mnie obowiązkowy, szczególnie jeżeli macie ograniczony czas. Zabawa, pomimo mojego złego nastawienia na początku, jest przednia, ale nie dość żeby przyspawać się do tytułu w czasie, gdy wiele innych w miarę aktualnych pozycji jeszcze jest do nadrobienia.

Czytaj dalej ...