sobota, 22 marca 2014

Metal Gear Solid V: Ground Zeroes - opinia, recenzja, "unboxing" wersji podstawowej

Pograłem, ech pograłem, wydałem, ech wydałem. Zakupiłem tą pozycję za ponad 115 zł i stwierdzam, że może ona być godna tego wydatku, ale...
1) Jeżeli nie znaliście wcześniej tego "kultowego" tytułu, wydatek ten będzie nieuzasadniony - lepiej kupić używaną grę pokroju Killzone: Shadow Fall (oferty już nawet na poziomie 50-80 zł w wersji PS4) - dla rozpoczynających przygodę z grami - jest to o wiele lepsza inwestycja.
2) Jeżeli życzycie sobie spróbować swoich sił w grach "skradankowych", do tego celu polecam raczej przygodę z nową odsłoną Thief na PS4, którą w pełnym wydaniu można zakupić już za 150 zł z okładem (pełna przygoda). I chociaż pisałem o przerażających aspektach tej pozycji to jednak otrzymacie pełną produkcję, a nie tylko zadatek.
3) Jeżeli jednak jesteście już fanami jednej z najczęściej wymienianych postaci branży gier tj. Hideo Kojim'y to i owszem polecam nowy wstępniak MGS V, ale... Nie jest to przygoda kompletna i jeżeli miałbym być złośliwym (a jestem) to napisałbym:
Hideo Kojima wyruszył w podróż z projektem na który szybko zabrakło mu środków użyczonych od producenta, tudzież ten zażyczył sobie albo szybszego ukończenia projektu, albo dofinansowania historii która co nie co zbyt długo się przeciąga i tak właśnie otrzymaliśmy przed produkt. Tym producentem w zasadzie jest sam autor, ale jak widać, co wpadło do trzosa w ubiegłych latach, jest nie do wykorzystania w kolejnych.
MGS V jest niedokończoną historią, czy może raczej wstępniakiem do właściwej gry, a ponieważ ekipa pracująca nad projektem przekroczyła wyznaczone ramy czasowe toteż postawiono jej ultimatum - albo skończą wcześniej, albo wyłożą swoją kasę. No i ponieważ swoich pieniędzy wyłożyć nie mogli lub nie chcieli poprosili w nieoficjalny sposób fanów, aby ci sfinansowali kolejny rok pracy nad nowym wydaniem tej jakże "kultowej" marki. I tak to właśnie w mojej ocenie wygląda. Za ponad 100 zł otrzymujemy niekompletną przygodę, która tylko fanom może sprawić satysfakcjonującą frajdę. Jednakże osoby, które wcześniej z tego typu grami nie miały nic do czynienia, przestrzegam przed zakupem próbki. Przypominam ponadto, że próbki są zwykle darmowe, zatem coś tu nie gra.
Przychodzi mi na myśl jeszcze kolejny argument dla którego twórca wypuścił płatne demo, chodzi o tzw. informacje zwrotną od graczy (tzw. feedback dla niezorientowanych), czy aby na pewno tego oczekują. Ponadto twórca z pewnością wyczekuje wszelkich innych pobocznych uwag. Tylko, czy aby na pewno gracze powinni płacić za tego typu usługę, szczególnie że jej nadawcą jest osoba, która na popularność i brak gotówki narzekać nie powinna...

Odnośnie samej gry Metal Gear Solid V: Ground Zeroes jest ona pozycją wykorzystującą nowe możliwości PS4, ale wykorzystującą je w ograniczonym stopniu. Chodzi mi o to, że wszystko jest i owszem ładne, ale nie do końca dopracowane i przemyślane. Tak czy inaczej to tytuł wypełniający trwającą, w dalszym jednak ciągu, pustkę na rynku gier przeznaczonych dla nowych platform.

Staram się zrobić wszystko żeby uzasadnić swój niemały wydatek, ale niesmak w dalszym ciągu pozostaje. Przestrzegam rozsądnych przed wywaleniem pieniędzy na coś co grą jeszcze nie jest, w pełnym tego słowa znaczeniu. Ta pozycja i owszem może aspirować do rynku obejmującego sprzedaż produktu, ale co najwyżej za cenę 50 zł ponieważ nie jest to jeszcze tytuł za wyższą stawkę. Być może zagranicą sprawa ma się odmiennie, niemniej jednak w warunkach polskich jest to już skok na kasę klienta.

Dodam jeszcze od siebie, że Hideo Kojima jest wg. mnie specyficznym człowiekiem, zupełnie jak ja (nie nie chodzi o dowartościowanie autora), osobą która ma zbyt wiele cech dziecięcych by stać się dorosłym osobnikiem rodzaju ludzkiego. Objawia się to w postaci mieszania tego co bardzo okrutne z tym co zabawne, dziecięce i śmieszne. To akurat jest zaleta, ale niestety tego typu ludzie czują taki sam pociąg do zysku jak każda inna jednostka.

I na koniec kuriozalny unboxing wersji standardowej, który przez jego "bogactwo" można przyrównać do prezentowanego produktu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz